niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział VI

Gramy o złoto. Prowadzimy w setach 2:0. Piłka meczowa dla nas. Nie potrafię już wysiedzieć na tych krzesełkach. Serwuje Karol, błagam żeby nie zepsuł. Może posłać najprostszą, ale nie w siatkę albo w aut. Przyjmują, rozgrywają, atakują. Nasz wyblok. Bronimy atak Rosjanina. Paweł wystawia do Andrzeja. Boże nie zepsuj tego, nie daj się zablokować. Boisko. Sama linia. Szał radości. Najchętniej bym poleciała na boisko i nie wypuściła z objęć Andrzeja. Jesteśmy Mistrzami Świata. Nie mogę w to uwierzyć. Przecież to jest tylko sen. Łzy w oczach przesłaniają wszystko. Już prawie nic nie widzę. Emocje dały o sobie znać. Brazylia, Rosja czy Serbia niebyła nam straszna. Wszystkich pokonaliśmy. Miło się na sercu robi jak ukochany ma na sobie medal i to nie byle jaki bo złoty. Sezon klubowy w Skrze ze złotem, reprezentacyjny też. Ta noc się szybko nie skończy. Na pewno. Nie wiem jak Katowice to wytrzymają. Tysiące ludzi na hali, tysiące przed halą oglądało mecz na telebimie. Wszyscy będą się razem bawić, bo siatkówka to nie piłka nożna, że jeden na drugiego po przegranym meczu z rękoma się rzuca. Jestem dumna z chłopaków. Pokazali, ze nie są chłopcami do bicia.

Ja chyba śnię. Nie dochodzi to do mnie. Z Karolem tulimy się  na środku parkietu od kilku minut i ludzie pomyślą, że jesteśmy gejami, a nasze Ole to przykrywka żeby nikt się nie dowiedział. Jesteśmy Mistrzami Świata. Jak to ładnie brzmi. Dostaliśmy już setki wiadomości z gratulacjami. Dzwonili najbliżsi, znajomi. Jak my to zrobiliśmy. Zabawa trwa w najlepsze, nawet Stefan i reszta sztabu się do nas dołączyła. To jest jeden z najlepszych chwil z mojego siatkarskiego życia. Nie uwierzę dopóki nie zobaczę medalu na szyi. Nie uwierzę dopóki nie usłyszę Mazurka Dąbrowskiego śpiewanego bez podkładu przez naszych kibiców. Zaraz mi się przypomniała akcja z Brazylii tylko, że u nas płyta się nie zacięła tylko kibice sami tak śpiewają. Już słychać z naszej szatni boomboxa Igły. Będzie, będzie zabawa. Szykujemy się na dekorację. Każdy jest szczęśliwy, dla każdego jest to uwiecznienie całego sezonu w Reprezentacji. Dla niektórych było to ostatnie spotkanie. Jest dużo łez i śmiechu. Jednak każdy ma uśmiech na twarzy. Emocje są nie do opisania. Każdy cieszy się na swój sposób. Nikt nie wierzył w Stefana jak przez sezonem nie wierzyli w Migeula. Pokazali, że mimo tego, że nie byli nigdy trenerami, są młodzi dali radę. Nawet nie miałem chwili czasu porozmawiać z Olą. Uścisnąć ją. Pocałować. Powiedzieć, że to dla niej jest ten medal, jak ją kocham. Jak nie wywiady to autografy, zdjęcia. Wiem, że jest z nas dumna. Widziałem, że z dziewczynami płakała.
Po całej tej fecie wróciliśmy do hotelu. Padam na twarz. Nawet nie miałem siły żeby zdjąć dres i położyć się jak normalny człowiek spać. W butach, bez siły na nic. To był wykończający turniej. Każdy kawałek mojego ciała mnie boli. Jednak opłacało się. Jakby nie nasza determinacja nie stalibyśmy na najwyższym pudle tylko odpadli w pierwszej fazie. Mam nadzieję, że dostanę chociaż trzy dni wolnego. Muszę zregenerować siły przed sezonem. Karol jeszcze coś mamrze pod nosem, jednak nie są to logiczne zdania i nawet nie chce mi się jego słuchać. Nawet nie chce mi się wstać i walnąć go poduszką. Jedynie o czym myślę to tylko o śnie.
Po kilku godzinach snu wyruszam do Warszawy. Najchętniej jeszcze bym pospał, ale chcę jak najwięcej czasu przez sezonem klubowym spędzić z ukochaną, rodzicami i rodziną. Ola zabrała się po fecie nad ranem z dziewczynami. Miały dać znać, że dojechały. Jak zwykle zapomniałem przez te emocje naładować telefon i dzięki radiu w samochodzie wiem, która jest godzina. Jedynym, który dotrzymuje mi towarzystwa jest Karol, który ledwie co funkcjonuje. Wszyscy się zastanawiają dlaczego spędzam z Karolem tak dużo czasu. Znamy się od kilkunastu lat, jest do mnie jak młodszy brat, niema poukładane w głowie jak ja. Po prostu ideał. Czego chcieć więcej. Chociaż czasami sam się dziwię jak mogę z nim wytrzymać. Przeważnie i tak któregoś z nas nie ma w pokoju bo robi psikusy innym. Jednak przez ten sezon klubowy i reprezentacyjny nie wyobrażam sobie mecz wyjazdowy nie będąc z nim w pokoju.

Jadę z Katowic samochodem z Andrzejem. Cały czas nie dociera do mnie, że zostałem Mistrzem Świata. Dzwoni do mnie jakiś numer, odbieram. Zastanawiam się kto to może być. Pewnie znowu chcą mi wcisnąć zaproszenie na wystawę garnków, zdrowej żywności czy jakiś kołder, merynosów czy w ogóle mnie nieinteresujących dziedzin. Nawet nie chce mi się ich słuchać, ale z grzeczności nie wypada się rozłączać w połowie zdania. Robię się cały blady. Pan policjant powiedział, że dziewczyny są w szpitalu. Jakiś pijany kierowca by w nich wjechał, a one ratując się przed czołówką wjechały do rowu i bokiem zahaczyły o drzewo. Jak ja teraz mam powiedzieć o tym Wronie, przecież jak mu powiem to jeszcze my wylądujemy na pierwszym lepszym drzewie. Każę mu stanąć na poboczu. Po chwili mu o wszystkim opowiadam. Nigdy nie widziałem go tak wkurzonego. Zawsze taki spokojny, często sam mnie uspokajał. Wiem jak bardzo kocha Olkę, ale teraz nie pomoże tym, że będzie jechał na złamanie karku bo jeszcze i my wylądujemy w szpitalu, a tego dziewczyny by nie chciały.

To co Karol mi powiedział nie może być prawdą. Jak to jest możliwe. Dlaczego to zawsze nas musi dotykać. Nie mam siły prowadzić, ręce mi się trzęsą, daje kluczyki Kłosowi, a sam siedzę na fotelu dla pasażera jak na szpilkach. Z minuty na minutę coraz bardziej zadręczam się myślami. Nie chcę wyżywać się na Karolu dlatego milczę. Tak będzie dla nas najlepiej. Łzy ciekną mi po policzkach. Nie są to te co wczoraj. Wiem, że jakbym nie dał mu kluczyków od samochodu nie wiem co by się stało. Pewnie wylądowalibyśmy na pierwszym lepszym drzewie albo na zakręcie bym wpadli w rów. Stajemy na stacji, jakimś cudem ubłagałem Panią na kasie i podłączyłem swój telefon  do gniazdka. Dzwonię do rodziców Oli, są w szoku. Słyszę jak Pani Grażyna płacze, jej mąż Pan Roman próbuję ją uspokoić, jednak bez rezultatów. W szpitalu będą wcześniej od nas bo nam zostało trochę więcej niż połowa drogi, więc może czegoś się dowiedzą to do mnie odzwonią. Tylko proszą nas żebyśmy nie robili żadnych głupot i nie jechali na złamanie karku. Na wszelki wypadek podałem numer Karola bo nie wiadomo ile jeszcze wytrzyma moja bateria. Boję się najgorszego. Boję się, że ją stracę. To nie może być prawda. To jest sen, z którego nie mogę się obudzić. To się nie dzieję naprawdę.

Dojeżdżamy do szpitala, szary budynek. Nic specjalnego. Podeszliśmy do informacji dowiedzieć się, na którym piętrze jest oddział chirurgiczny. Szybko nam wyjaśniła na którym piętrze jest oddział, gdzie są schody i windy. Wbiegamy na ostatnie piętro, na oddział gdzie leżą nasze ukochane. Nawet nie chcieliśmy czekać na windę, tak bardzo chcieliśmy być blisko ich. Rozmawialiśmy z lekarzem. Z moją Olą jest trochę lepiej. Nic poważniejszego obok stłuczeń, obtarć, złamanej ręki i wstrząśnieniu mózgu nic jej nie dolega. Z Olką Andrzeja jest gorzej. Leży na OIOMie jest poprzypinana do różnych kabelków i urządzeń. Walczy o życie. Jest stan jest bardzo ciężki, ale stabilny. Z tego co Ola mówiła to nie otworzyła się poduszka w samochodzie, a że uderzyły w drzewo od strony pasażera dlatego jest w takim stanie. Dlaczego akurat one musiały jechać tą drogą? Dlaczego akurat w nie musiał wjechać?

***
No to jest następny. Tak jak obiecałam, a ja staram się dotrzymywać słowa więc daje w wasze ręce nowy rozdział. Nie byłabym sobą jakbym trochę nie poprzestawiała. Czy wam się podoba taki obrót sprawy. Wątpię, bo już jedna wiem, że mnie za to zabije. Chyba będę musiała się chować przed nią, Starałam się żeby nie było tak sielankowo bo to może stać się nudne. 
Brazylia - Polska 0:3 ! Jezu jeszcze mam ciarki jak mi się przypomni, a w oczach mam szklankę i ledwie co widzę, a przy mojej wadzie wzroku nie jest to wskazane :D Dobrze, że mam takie cudo jak nagrywarka w dekoderze MPEG-4 bo cyfrówki ani kablówki jeszcze się nie dorobiłam :> Teraz przez kilka dni będę gwałciła przycisk replay. 
Wszystkiego najlepszego z okazji dnia dziecka! 
Pozdrawiam :>

6 komentarzy:

  1. Jejku jak bym chciała,żeby Polska była tym MŚ jak na początku rozdziału! :)
    No to namieszałaś, miejmy nadzieję,że obie dziewczyny z tego wyjdą i przeżyją :)
    Pozdrawiam serdecznie, jeżeli możesz to poinformuj mnie o kolejnym ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu nie tu napisałam :/ Ja też dlatego właśnie tak zakończyłam MŚ. Lubię zaskakiwać, po prostu taka ma natura. Czy wyjdą z tego całe dowiecie się już po części w środę ewentualnie we czwartek.
      Nie ma problemu :> Tylko muszę to gdzieś zapisać bo z moją pamięcią różnie bywa :D

      Usuń
  2. Świetnie! Mam nadzieję, że wyjdą cało :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :> Dowiecie się niedługo :) Trochę niepewności musi być.

      Usuń
  3. Świetny rozdział! *,*
    Ile ja bym dała,żebyśmy we wrześniu tak samo cieszyli się ze złotego medalu MŚ ;)
    Trochę namieszałaś.Mam nadzieję,że Ola przeżyje.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje! Bo taka ma natura :D Zobaczymy może nawet jutro :) Jeśli dam radę napisać rozdział.
      Pozdrawiam :>

      Usuń