wtorek, 20 maja 2014

Rozdział I

Mam dwadzieścia trzy lata. Mieszkam z rodzicami w małym domku na obrzeżach Warszawy. Niby wszystko fajnie się układa, mam chłopaka, który mnie kocha. Wspaniałych rodziców, który są dla mnie najlepszymi jakich mogłam sobie wymarzyć. Co w swoim życiu osiągnęłam. Nic. Nie przepraszam jeżeli studia można zaliczyć do osiągnięć to tak coś osiągnęłam. Studiuje na czwartym roku jednolitych studiów magisterskich na Filologii Angielskiej. Od zawsze lubiłam angielski. Lubiłam uczyć się słówek, zwrotów czy czasów. Niby mam swojego ukochanego, ale co z tego jeśli nawet świąt nie możemy spędzić razem. Ja w Warszawie, a On w swoim klubowym mieszkaniu, kilkadziesiąt kilometrów ode mnie. Sam jak palec. Chciałam do niego pojechać jednak jestem zbyt uparta, a i tak go nie będzie bo w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia wyjeżdżają z klubem na mecz, to po co mam tam jechać. Po to żeby przez większość świąt patrzeć się w puste ściany. Wiem, że siatkówka jest dla niego całym życiem, że dla mnie nie poświęci swojej dobrze zapowiadającej się kariery, nie skończy z nią. Myślałam, że przeprowadzę się do niego, ale bym musiała przerwać studia albo chociaż na rok wziąć dziekankę. To jest niemożliwe. Prosiłam go żeby rozwiązał umowę, powrócił do Warszawy do zakończeniu moich studiów, jednak on się uparł, że póki może grać to chce w najlepszym klubie w Polsce. Z jednej strony rozumem go, ale z drugiej chciałabym mieć go przy sobie. Czasami zastanawiam się dlaczego on wybrał mnie. Taką zwykłą dziewczynę. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie. W czasie wakacji przed studiami dorabiałam sobie jako kelnerka w niewielkiej kawiarni. Pewnego dnia przyszedł po treningu razem ze swoim kolegą. Przy okazji zdemolowali stolik bo jak dwóch dwumetrowców może się zmieścić przy stoliku dla średniego wzrostu człowieka. Pamiętam jak dziś zamówili dwa razy latte i po dużym kawałku ciacha. Zdziwiłam się bo przecież sportowcy powinni się zdrowo odżywiać. Ja niezdara zapatrzyłam się w jego hipnotyzujące oczy i niechcąco wylałam na niego kawę. Panikowałam. Bałam, że się poparzy, a On powiedział, że nic się niestało. Powiedziałam, że zapłacę za pralnie, jednak się nie zgodził. Poprosiłam żeby jutro przyniósł koszulę to mu ją wypiorę Przyszedł, ale nie z koszulą, tylko z bukietem czerwonych róż. Już wtedy wiedziałam, że się w nim zakochałam. Już wtedy wiedziałam, że on we mnie też. Dalej sielanka trwała. Jego przyjaciele mnie polubili, rodzice, rodzeństwo, najbliższa rodzina. Byłam na każdym meczu. Pamiętam gdy z grypą przyszłam na halę mu kibicować dostałam taki ochrzan, że nigdy nie widziałam go takiego zdenerwowanego. Wiem, że chciał dla mnie dobrze. Nawet nie cieszył się ze zwycięstwa z najlepszym w tym sezonie zespole tylko był na mnie zły, że zamiast siedzieć w łóżku przyjechałam do „zimnej” hali. Tylko było dwadzieścia stopni Celsjusza. Później pilnował mnie żebym nawet nie wychodziła z łóżka dopóki się nie wyleczę. Wszystko było dobrze dopóki nie zmienił klubu. Wtedy wszystko się posypało. Sielanka się skończyła. Nastała szara rzeczywistość. Jedynym plusem jest to, że nie wyjechał z kraju, że dzieli nas kilkadziesiąt kilometrów, a nie kilkaset albo kilka tysięcy kilometrów. Ja ze względu na studia nie mogłam z nim tam pojechać. Byłam zła na siebie. Myślałam o przeniesieniu, ale jak się okazało na moim kierunku są tylko studia licencjackie, a ja już jestem na czwartym roku studiów magisterskich. Jesteśmy skazani na dwa lata rozłąki, która albo nas rozdzieli albo nas wzmocni. Rozmawiamy ze sobą na skype, przez telefon jednak to nie to samo co zobaczenie się na żywo. Widzimy się raz na 3-4 miesiące i to przeważnie ja jeżdżę do niego. W wakacje kiedy możemy je spędzić razem, on przebywa w Spale. Trenuje z reprezentacją. Dobrze, że w tamtym roku chociaż jeden mecz był na Torwarze i mogłam go zobaczyć. Oprócz tych ligowych. Jestem z niego dumna, że reprezentuje nasz kraj, że jest najlepszy na swojej pozycji, ale najchętniej bym go nigdzie nie wypuściła. Tęskniłam za nim, a z dnia na dzień coraz bardziej. Bałam się, że moje miejsce zajmie inna dziewczyna. Obiecał, że nigdy tak się niestanie. Jednak co on może obiecać. Mnie tam nie ma. Ufam mu, ale On jest tam sam. Sam jak palec.
Dni mijały. Starałam się skupić na nauce, a to nie jest takie proste. Czasami panikuje, ale wiem, że On jest innym facetem niż wszyscy i mnie nie zostawi. Po każdym usłyszeniu w radiu bądź też w telewizorze o wypadku samochodowym albo autokarowym dzwonię do niego po kilkadziesiąt razy. Tak bardzo boję się o niego. Mam ochotę wziąć samochód od rodziców i pojechać nie zważając na to, że jutro na ósmą rano muszę być na studiach i do tego mam dwa kolokwia. Tak ostatni raz widzieliśmy się miesiąc temu. Jego klub grał z Polibudą. Wygrali. Mój chłopak został MVP spotkania, więc czego chcieć więcej. Widziałam jak się cieszy, a ja razem z nim.

Tak bardzo tęsknię za nią. Dwa lata szybko zlecą, nawet nie zauważysz tego. Dacie radę prędzej niż ja z moją lubą. Zobaczysz wszystko będzie ok. Będziecie się spotykać. Wszyscy tak mówili, a jaka jest prawda. Nic nie jest dobrze. Wszystko się sypie. Każdy nam zazdrościł, że jesteśmy taką zgodną parą, a teraz czego nam mogą zazdrościć. Tego, że jesteśmy razem, że dzieli nas kilkadziesiąt kilometrów, że widujemy się raz na kilka miesięcy, że strasznie za nią tęsknię, że płaczę z bezsilności. Boję się, że ją stracę, że zostawi mnie dla jakiegoś faceta. Ufam jej, ale nic na to nie poradzę. Nigdy nie byłem o nią zazdrosny, a teraz jakbym usłyszał, że spotkała się z kolegą to nie wiem co bym zrobił. Pewnie wsiadłbym w samochód i jechał na złamanie karku do Warszawy. Czasami mam wszystko gdzieś, myślę żeby się spakować, zerwać kontrakt i być blisko jej. Martwię się o nią bo widzę, że ciężko znosi nasze rozstania. Przy mnie udaje, że wszystko jest w porządku, ale wiem od Pani Grażynki, że potrafi przepłakać całą noc. Sam przed nią udaję. Są treningi, że nic mi nie wychodzi, trener mobilizując mnie mówi, że jak będę tak grał to nie będę grał w pierwszej szóstce i wtedy zastanawiam się czy czasem nie spakować walizek i wyjechać, powrócić do Polibudy i grać z nią dopóki Olka nie skończy studiów. Wiem, że by się na mnie wściekła za to, ale dla mnie nie liczyłoby się po raz pierwszy to co mówi. Tak zmieniła swoje zdanie, jednak nie jestem przekonany, że to była tylko i wyłącznie jej decyzja. Chciałbym zrobić to dla naszego dobra. Dla naszego związku. Dla nas. Marzę o założeniu z nią rodziny. Chcę mieć kochającą mnie żonę przy boku i dzieciaki, które uwielbiam. Nie mam już osiemnastu lat tylko dwadzieścia pięć więc już pora się ustatkować. Rodzice marzą o wnukach. Myślałem nawet o zaręczynach, ale kiedy. Święta spędzamy osobno ze względu na moje treningi i wyjazdy. Urodziny, imieniny, rocznice przeważnie też. Pierścionek już dawno kupiłem tylko czeka na dnie szuflady na ten właściwy moment. Myślałem, że przyjedzie na święta, że ten jeden dzień spędzimy razem i wtedy to zrobię. W ostatniej chwili zrezygnowała. Powiedziała, że niby auto się zepsuło i jest w warsztacie, a ona nie ma czym dojechać. Kłamała. Koledzy z Polibudy widzieli ją w drugi dzień świąt jak jechała ulicami stolicy. Po prostu nie chciała spędzić ze mną świąt. Powinienem się tego domyśleć. Tylko mogła powiedzieć to wprost, a nie oszukiwać. Przecież bym zrozumiał. Trochę straciłem do niej zaufanie. 

***
Przepraszam z góry za niektóre wyrazy pisane dużą literą. Coś niedobrego dzieje się z moim lapkiem i nie chce dać poprawić to co on według mnie źle poprawił. 
Rozdział krótki, ale ja zaczynam się rozkręcać. Nie chcę żeby wyszła z tego telenowela brazylijska więc raczej przydało by się. Wiem, że nie piszę jak inne blogowiczki, ale to jest tylko moja odskocznia od problemów z jakimi borykam się na co dzień. 
Pozdrawiam :*

4 komentarze:

  1. Super. naprawdę świetnie.Wciąga mnie to .;D Kto jest tym wyrankiem ? ;pdo następnego i http://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/ zapraszam na 25 ;p;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje to miłe z twojej strony ♥ Dowiecie się w najbliższych rozdziałach :)

      Usuń
  2. Hej :p
    Hmm mogę mieć jakieś tam przeczucia co do bohaterów? ;D
    Jeśli jest Ola, to może siatkarzem będzie Karol? ;p
    Ale mogłaś nie brać imienia oryginalnego dziewczyny, więc może to być Andrzej? Bo oni są z Warszawy :D A może to być zupełnie ktoś inny, nie wiem :D
    Ale poczekam, żeby się przekonać :D
    Opisałam się o niczym, przepraszam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie szkodzi. Dziękuje za każde napisane słowo, bo one naprawdę motywują do pisania następnych rozdziałów :) A może to Fabianek :D Nie, nie mam zamiaru robić Kamilkowi konkurencji :P Okaże się niedługo.
      Pozdrawiam :>

      Usuń