czwartek, 22 maja 2014

Rozdział II

"We are the champions - my friend 
And we'll keep on fighting till the end"

Queen - We are the champion

Minęło trochę czasu. Jestem na mam nadzieję, że ostatnim meczu finałowym w Bełchatowie. Tak Skra gra w finale. Tak mój wielkolud gra w finale. Po piątym miejscu w poprzednim sezonie zmieniono praktycznie wszystko. Trenera już dawno nie ma, zresztą ponoć okazało się, że nikt z obcokrajowców nie potrafił się z nim dogadać, statystyk został drugim trenerem, a na jego miejsce przyszedł bardzo znany oraz ceniony w świecie siatkarskim no i przyszli nowi zawodnicy. Już od rana nie mogę znaleźć sobie miejsca. Krążę po mieszkaniu czym coraz bardziej denerwuje mojego ukochanego. Sprzątam, prasuje, piorę, wszystko żeby czas szybciej minął. Po raz któryś z kolei sprawdzam jego torbę treningową czy czasem niczego nie zapomniał. Wiem, że patrzy na mnie ze zdziwieniem, ale nic na to nie poradzę. Już taka jestem. Wolę dmuchać na zimne. Pamiętam jak jeszcze grał w Polibudzie, chyba trzy lata temu, zapomniał spodenek na mecz, w ostatniej chwili zdążyłam mu je przywieź na halę. Minuty mi się dłużą i najchętniej chciałabym być już na hali dopingować z całych sił naszych Skrzatów.
Widzę jak Ola coraz bardziej się denerwuje. To ja na powinienem być na jej miejscu, jednak podchodzę do tego na luzie bo stres nie pomaga. Widzę jak po raz kolejny sprawdza w torbie czy nie zapomniałem ochraniaczy, spodenek czy koszulki. Od naszego ostatniego spotkania po raz pierwszy zobaczyłem na jej twarzy uśmiech. Widzę, że coś ją gryzie, ale ona mnie zbywa mówiąc, że problemy ze studiami. Ona i problemy na studiach. Zawsze zdająca w pierwszym terminie na same piątki. Mnie na to nie nabierze. Za bardzo ją znam. Wiem, że wieczorem czeka nas długa rozmowa.
Wchodzę na halę i widzę znajome mi twarze. Tak to koledzy mojego dwumetrowca oraz ich małżonki, dziewczyny oraz dzieciaki. Od razu cieplej mi się zrobiło na sercu. Tak ile dałabym, żeby mieć już takie szkraby. Nigdy z nim nie rozmawiałam na ten temat, ale moja intuicja mi mówi, że też by chciał takiego szkraba i pokocha go całym sercem. Chłopacy idą do szatni, a my idziemy usiąść na żółtych średnio wygodnych krzesełkach, kibicować naszym.
Mecz nie układa się tak jakby każdy kibic chciał. Szybkie trzy do zera i idziemy świętować ósme mistrzostwo. Resowiaki jednak stawiają warunki, które przyprowadzają mnie o zawał. My kibice jesteśmy ich siódmym zawodnikiem więc nie ma innej możliwości żebyśmy nie wygrali tego spotkania. Ostatnia akcja. Po kilkudziesięciu sekundach z wielką ulgą mogę powiedzieć, że zostaliśmy Mistrzami Polski. MVP spotkania Mariusz. Trzecie na trzy możliwe w finałach Plus Ligi. Zagrał bardzo dobre spotkanie, a w drugim secie dzięki jego zagrywce pokonaliśmy rywala. Jazda, jazda ósma gwiazda. Z trybun było tylko słychać tego typu okrzyki. Podziękowanie dla Stefana za grę w Skrze, a zarazem powodzenia w reprezentacji. Dla niego kończy się kariera siatkarska, a zaczyna kariera trenerska - nowy rozdział w życiu. Na pewno sprawdzi się jako trener, nie mam żadnych wątpliwości. Szampan lał się litrami. Nikt nie powstrzymywał się od emocji. Były łzy szczęścia, radości. Tańce, ale to lepiej pomińmy. Każdy był oblany, nie było wyjątków. Nawet trener i prezes kleił się od słodkiego wyskokowego napoju. Przecież gdyby nie oni nie było by tego sukcesu. Przeczuwam, że ta noc szybko się nie skończy.
Zostałem mistrzem. Jeszcze do mnie to nie dociera. Mimo, że od kilku minut trwa feta. My jak i kibice bawimy się w najlepsze. Jednak jakby nie Ola nie było by tego medalu na mojej szyi. Gdyby nie pozwoliłaby mi grać w Bełchatowie, nie stał bym w tym miejscu. Na pudle z napisem Mistrz Polski sezonu 2013/2014. Po dekoracji nie poszedłem z chłopakami do szatni. Czekałem na nią, a w kieszeni dresów miałem małe czerwone pudełko. Tak możecie się domyślać co w nim było. Gdy tylko ją zobaczyłem taką uśmiechniętą wiedziałem, że to jest właściwa chwila, właściwy moment.
Podchodzę do mojego wielkoluda. Zachowuje się inaczej niż wcześniej. Nawet pięć minut temu jeszcze wariował z kolegami z drużyny, a teraz kamienna twarz, zero uczuć. Nic nie mogę z nich wyczytać. Boję się tego co może mi za chwilę powiedzieć. Boję się, że mnie zostawi. Najchętniej bym uciekła jak najdalej się da tylko, że nie mam drogi ucieczki. Sprytnie sobie to wymyślił.
Zaciągnąłem ją do schowku gospodarczego wiedziałem, że nikt nam nie zepsuje tej chwili. W jej oczach widziałem przerażenie. Ukląkłem na jedno kolano. Z spodni wyciągnąłem pudełko. Poprosiłem ją o rękę. Zgodziła się. Byłem najszczęśliwszym facetem na świecie. Płakaliśmy ze szczęścia. Jednak musieliśmy się na chwilę rozstać bo zaczęło się dalsze świętowanie.
Przyprowadził mnie do jakiegoś schowka. Było strasznie ciemno dopóki nie zapalił światła. Wszędzie były wiadra, mopy i inne potrzebne do sprzątania rzeczy. W tej chwili zobaczyłam, że klęka na jedno kolano, a dalej już się domyśliłam co za chwilę się stanie. Zgodziłam się zostać jego żoną jednak postawiłam mu jeden warunek. Nie spieszmy się ze ślubem. Chciałam żeby wszystko było przygotowane na spokojnie. Chciałam żeby to był tylko i wyłącznie nas dzień. Chciałam żeby było tak jak sobie wcześniej zaplanowałam. Byłam w tej chwili najszczęśliwszą kobietą na świecie. Poszliśmy dalej świętować, ale nikomu nie powiedzieliśmy o zaręczynach.
Od kilku minut szukam tego ciołka. Wszyscy już przygotowani na podbój Bełchatowa, a go ani nie widać ani nie słychać. Olki też nigdzie nie widzę. Dziewczyn się pytałem czy czasem się gdzieś nie kręciła, ale one od wyjścia z hali jej nie widziały. Może jednak skończę z udawaniem detektywa bo to może się źle skończyć dla mojej psychiki. Starszym ludziom niewolno przeszkadzać bo może tragicznie dla nich skończyć.
Zabawy nie było końca. Nawet nie pamiętam, o której wróciliśmy do domu. Nikt na razie dla naszego dobra nie zauważył pierścionka na mojej dłoni, ale to przez to, że uważałam żeby niewymachwiać specjalnie dłonią. Byłam szczęśliwa. Byłam bardzo szczęśliwa, że mam takiego faceta u swojego boku. Tylko jak my damy radę jeszcze przez rok nie być tak blisko siebie. Teraz się tym nie przejmuję. Najważniejsze są teraźniejsze chwile. Najważniejsze jest to, że kocha mnie tak samo mocno jak ja jego.
Tydzień wolnego. Wreszcie tydzień wolnego. No prawie tydzień, a potem kadra wzywa. Tak dostałem powołanie jak rok wcześniej. Ten sezon mnie wykończył. W piątek i sobotę zakończenie sezonu, najpierw z kibicami, a potem ze sponsorami. Trzeba będzie jakoś się ubrać. Nie chce mi się tam iść, wolę spędzić z Olą te dwa dni bo przez jej studia nigdzie nie wyjechaliśmy tylko siedzimy jak te stare dziadki w domu, chociaż akurat to mi nie przeszkadza. Wiem, że chciałaby inaczej jednak sesja się sama nie napisze ani też sama się za nią nie nauczy. Widzę, że jest jej smutno z tego powodu jednak nic na to nie poradzimy. Wiem, że najbliższy weekend spędzimy razem więc nie jest tak źle. Stefan daje nam trochę luzu bo wie jaki był dla nas sezon. Sam jeszcze kilka dni temu grał na ligowych parkietach.


***
Trochę szleję i takim oto sposobem w wasze rączki trafia nowy rozdział. Wiem, że chcielibyście wiedzieć kim jest bohater opowiadania, jednak ja lubię być wredna i w tym rozdziale się nie dowiecie. Teraz zdycham lecz bardziej moje nogi zdychają po wczorajszej imprezie więc wybaczcie mi za krótki komentarz odautorski. Słoneczko za oknem więc czego chcieć więcej :) 
Pozdrawiam,
Jagoda :>
P.S. Mam do was prośbę, taką maleńką. Mam problem z zakładką "Tu jestem" czy wam też wyświetla się zapytać i świergot. 

2 komentarze:

  1. Jestem prawie, ale jeszcze niecałkowicie pewna, że tajemniczym bohaterem jest Karol ^^
    Są zaręczyny, ale obawiam się, że będą jakieś problemy, choć jestem romantyczką, to nie ufam blogerkom, że pozwolą mi się cieszyć sielanką :)

    Ta zakłada wyświetla mi się normalnie :)
    Miałabym prośbę, że jak piszesz perspektywę Oli i Jego to oddziel enterem, bo gdy jest jednolicie, to trzeba samemu wyłapywać, które z nich "opisuje" :)
    + dodaję Twój blog do swojej zakładki i automatycznie będzie mi wyświetlać, jeśli będzie nowość.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może masz i rację, że to Karol, a może i nie. Dowiecie się już w następnym rozdziale. Ja nie jestem romantyczką, mam tysiąc myśli na sekundę więc wszystko może się zdarzyć.
      Postaram się pamiętać o twoich radach, ale mogę zapomnieć bo ze mną różnie bywa.

      Usuń