Czerwiec i lipiec minął bardzo
szybko. Nawet nie wiem kiedy skończyła się Liga Światowa, a u nas w Polsce pod
koniec sierpnia rozpoczną się Mistrzostwa Świata. Andrzej dostał tydzień
wolnego więc wybieramy się nad morze. Sopot jest taki piękny. Molo. Chciałabym
stąd nie wracać. Zostać tu na zawsze. Mieć wszystko po dziurki w nosie. Pogodę
nawet ładną wybraliśmy. Słoneczko, nie pada więc czego chcieć więcej. Jesteśmy
my. Nic się nie liczy dopóki nikt nie poprosi mojego narzeczonego o autograf,
zdjęcie. Takie jest życie siatkarza. Na szczęście Andrzej nie jest z tych osób,
które aż tak są rozpoznawalne. Nic nie mam przeciwko temu, ale by mogli
uszanować trochę naszej prywatności. Ten tydzień jeszcze szybciej minął niż wcześniejsze
dwa miesiące. Ja cały czas jestem w Bełchatowie jakoś nie spieszy mi się do
Warszawy. Krzysiek tylko raz był jeszcze mnie odwiedzić, chciał porozmawiać
jednak mama szybko go przepędziła. Rozmawiałam przez telefon z Filipem.
Tłumaczył mi, że on chce tylko wyjaśnić dlaczego wyjechał bez pożegnania. W
ogóle nie wiadomo czy on mówi prawdę, a może to tylko jego gra. Zastanawiałam
się czy nie dać mu szansy i porozmawiać z nim, ale nie w cztery oczy.
Chciałabym żeby przy tej rozmowie obecny był tez Andrzej. Zawsze lepiej bym się
czuła mogąc mieć najważniejszą osobą przy sobie. Szybko przepędziłam te myśli. Myśli,
że co dla niego zostawię Andrzeja. Pojawił się, co może wszystko rzucę i tak
tęskniłam za tobą, a Andrzej był tylko na pocieszenie, nie kocham go zawsze kochałam
ciebie. Czekałam tylko na twój przyjazd. Czekałam kiedy cię zobaczę. Wybacz,
ale nie mam zamiaru się z tobą widzieć.
Wreszcie odpoczynek. Tydzień
wolnego. Musimy się zregenerować żeby mieć siły na następne mecze sparingowe, w
turniejach i w Mistrzostwach Świata. Wyjechaliśmy z Olą nad morze. Chcieliśmy
odpocząć od wszystkiego. Wyciszyć się. Nie myśleć o tym co było, tylko o tym co
jest teraz. Dużo rozmawialiśmy o ślubie. Postanowiliśmy, że po tych wszystkich
turniejach pójdziemy do kościoła i zarezerwujemy jakiś dogodny termin. Tak aby
wszystkim pasowało. Tak abym nie musiał rezygnować z gry w ten weekend w Skrze
ani w Reprezentacji. Zaraz po urlopie w Spale rozpowiem nowinę Karolowi, a jak
na plotkarę przystało za pół godziny już cały ośrodek wraz z obsługą będzie
wiedział plus do tego cała Skra, Polibuda, chłopaki z Metra i wspólni nasi
znajomi. Telefon będzie rozgrzany do czerwoności. Dobrze, że wszyscy mają z
jednej sieci więc na drogi rachunek Karola nie nabijemy. Nie chcemy jakiegoś
mega wesela. Skromna uroczystość. Tylko najbliższa rodzina i przyjaciele. Karol
by mi nie wybaczył, że impreza odbyła się bez niego. Wszystko już mamy ustalone
tylko musimy się spytać wybranych przez nas światków czy zgodzą się nimi być.
Po dość krótkich namysłach wybraliśmy Olę i Karola. Z nimi znamy się najdłużej.
Są dla nas jak rodzina. Jak brat i siostra. Chociaż takiego brata jak Karol
nikt by nie chciał. Liga Światowa nie poszła po naszej myśli. Skończyliśmy na
najgorszym dla sportowca czwartym miejscu, przegrywając mecz o trzecie miejsce
z Rosjanami. Każdy od Stefana wymagał więcej, że mamy zdobyć medal w Lidze
Światowej jak i na Mistrzostwach u nas w Polsce. Dla mnie to i tak dobry wynik.
Trener trenuje z nami dopiero od dwóch miesięcy, byliśmy w turnieju finałowym.
Statuetki dla najlepszy libero i atakującego od nas. Trochę dziwnie się patrzy
z trybun, oni stoją na pudłach, a my z boku. Rosjanie niebyli dzisiaj do
pokonania. Nam dzisiaj nie wychodziło nic, a im wszystko co dotknęli. Jakbyśmy
bali się przeciwnika. Takie jest życie siatkarza, raz wygrywamy raz
przegrywamy. Raz jesteśmy na szczycie, a innym razem nie.
Tydzień w Sopocie szybko minął.
Aż za szybko. Tak ustaliliśmy z Wronką, że w 2015 roku pobieramy się. Na razie
nikt nie wie o naszym pomyśle. W ostatni dzień urlopu Andrzeja zapraszamy do
restauracji naszych rodziców aby obwieścić im tę nowinę. Strasznie się przed
tym spotkaniem denerwuje, chociaż nie ma czego. Rodzice ukochanego już dawno
traktują mnie jak własną córkę. Często nawet wspominają, że już by chcieli
zostać dziadkami. O tym jeszcze nie rozmawialiśmy jednak najpierw chciałabym
skończyć studia. Nie chcę brać dziekanki. To jest już ostatni rok więc jak
dobrze pójdzie za prawie dwa lata zostaną dziadkami.
Rodzice już wiedzą o naszych
planach na przyszłość. Nie przypuszczałem takiej reakcji z ich strony. Cieszyli
się bardziej niż my i dopytywali się kiedy będzie Wronka junior na świecie. Już
nawet wybierali imiona i ustalili mu całą karierę siatkarską do dwudziestego
piątego roku życia. Postanowiliśmy z Olą, że dopóki nie skończy studiów nie
będziemy starali się o dzidziusia. Czekałem tyle czasu więc i poczekam jeszcze
trochę. Chociaż już dawno chciałem zostać ojcem. Trzymać tą kruszynkę w rękach.
Nawet nieprzespane noce mnie nie odstraszają. Przebieranie, kąpanie.
Ostatnia możliwość zobaczenia
ukochanego w Spale. Później Stefan zamknie ich w tym buszu i nie wypuści aż do
zakończenia Mistrzostw Świata. Jedynym plusem jest to, że są u nas w Polsce i
będziemy mogły ich widzieć na meczach. Tak będę na wszystkich meczach na
trybunach. Tęsknie już za nim, a gdy się skończą Mistrzostwa to ja już będę się
przygotowywała się do ostatniego roku magisterki. Jakoś musimy dać radę.
Dziewczyny obraziły się na mnie, że o wszystkim dowiedziały się od Karola.
Karol najlepsze źródło informacji. Nie wiesz o czymś zadzwoń do Karola albo go
zapytaj. Pamiętam jak nie urywały się telefony bo plotkara spalska wszystko
wyklepała. Andrzej obstawiał, że w ciągu pól godziny wszyscy w Spale i nasi
znajomi będą wiedzieli, a ja pomyślałam, że po piętnastu minutach, a w między
czasie wykonywał telefony do wszystkich znajomych. Wygrałam. Właśnie wtedy
telefon dawał o sobie znać. Damski sołtys. Wszystko musi wiedzieć bo by nie
przeżył. Za to go najbardziej lubię. Jednak mu dziękuje bo chociaż zaoszczędziłam
na telefony do wszystkich najbliższych znajomych.
Początek Mistrzostw Świata już za
dwa tygodnie. Jak ten czas szybko minął. Stefan zamknął nas w tym spalskim
lesie, że niedługo będziemy bali się wyjść na zewnątrz. Jak zobaczymy jakiegoś
kuriera, listonosza czy dostawcę to jesteśmy w szoku, że go ktoś tu wpuścił. Dobrze,
że nikt nie ma klaustrofobii. Nikt nie narzeka na kontuzję. Trochę nas bolą
mięśnie, ale to jest normalne. Normalne po ciężkich treningach. Dajemy na nich
więcej niż 100 % swoich możliwości. Zostawiamy swoje całe serce na parkiecie. Każdy
chce się pokazać z jak najlepszej strony. Jesteśmy w formie i dla nas
najważniejsze jest to, że nie możemy jej stracić i dać klapy po całości. Mecz
otwarcia na narodowym. Jak dla mnie głupi pomysł. Ceny biletów kosmiczne, a te
najtańsze to raczej człowiek jest tylko dla zobaczenia widowiska nie piłki. Kto
z ostatnich rzędów zobaczy piłkę bo boisko raczej powinno się zobaczyć. Mam
nadzieję, że nie będzie wiatrów. Tak właśnie o te wiatry mi chodzi. Resztę meczów
grupowych gramy we Wrocławiu. Jest to dla nas szczęśliwa hala. Zawsze tu
wygrywamy. Tak musi być także teraz.
***
No to następny. Trochę szaleję, ale dla was powinno być na rękę. Narzekałam jak było słońce teraz, że pada. Zawsze trochę zimniej się robi ja nie lubię ciepła więc jest mi to na rękę. Trochę przyspieszyłam z akcją nie chcę żeby z tego wyszła telenowela brazylijska czy coś w tym rodzaju. Nie zdziwcie się, że skończę swoje trzecie dzieło po 10 rozdziale. Na razie jak widać jest sielanka, ale nie byłabym sobą jakby coś się nie wydarzyło. Trochę zostawiam was w nie pewności, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
Następny rozdział możecie się spodziewać w sobotę, najpóźniej w niedzielę.
Dziękuje za wszystkie wejścia! Jesteście cudowni :>
Pozdrawiam!